Wczorajsze wieści mnie poraziły. A już odzyskiwałam i równowagę i spokój i harmonię i blablabla. Napisałam więc tego smsa, którego tak bardzo nie chciało mi się pisać. Nie doczekałam się odpowiedzi, ale wieści zaczęły już wypuszczać korzonki w mojej głowie.
Rano skupiałam się już właściwie tylko na procy i moim biodrze. Do czasu kiedy z głośników w taksówce nie popłynęła muzyka. Jedna piosenka. Słyszałam ją wcześniej tylko raz. I tylko dlatego, że powiedział mi o niej właściciel TEGO spojrzenia i (cóż za niewiarygodny zbieg okoliczności) adresat tego niechcianego smsa. Aż prawie zamarłam w zasłuchaniu. Wczorajsze wieści rozkwitły w jednej chwili...
znaki nie istnieją, a jednak ludzie wszędzie się ich doszukują... to głupie.
P.S. Na szczęście na drugiego smsa już dostałam odpowiedź... :)
Rano skupiałam się już właściwie tylko na procy i moim biodrze. Do czasu kiedy z głośników w taksówce nie popłynęła muzyka. Jedna piosenka. Słyszałam ją wcześniej tylko raz. I tylko dlatego, że powiedział mi o niej właściciel TEGO spojrzenia i (cóż za niewiarygodny zbieg okoliczności) adresat tego niechcianego smsa. Aż prawie zamarłam w zasłuchaniu. Wczorajsze wieści rozkwitły w jednej chwili...
znaki nie istnieją, a jednak ludzie wszędzie się ich doszukują... to głupie.
P.S. Na szczęście na drugiego smsa już dostałam odpowiedź... :)