piątek, 25 lutego 2011

przesilenie

to jest powód do składania obietnic noworocznych. Ederlezi. I ja ich nawet nie muszę składać. Same się składają, w naturalny niewymuszony sposób. A potem same się realizują i jakoś wiem, że z nadejściem tej wiosny rzeczy przestaną mi spadać z półek, szafek, biurek i łóżka i coś mi mówi, że ta wiosna będzie szczególnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaażegnam państwa ozięble :> Dzisiejszy wieczór sponsorował apap noc.

czwartek, 17 lutego 2011

i'm not here for your entertainment

po solidnej dawce wspomnień z dzieciństwa, muzyki hinduskiej, książek, mniej lub bardziej przejmujących filmów i problemów zastępczych typu włosy, modyfikacje ciała i konwent wydaje mi się, że papierosy goździkowe są znów tylko papierosami goździkowymi. i jeszcze moja dwubiegunowa choroba afektywna zrobiła mi niespodziankę, tym razem miłą. ale chciałabym... heh... to śmieszne... chciałabym móc kiedyś... niedługo... umyć komuś głowę... efekt złego wyboru repertuaru na wieczór :/
tak. wielokropki są dla frajerów i egzaltowanych panienek :>

środa, 2 lutego 2011

oczekując

na wymieszanie się kozłka, melisy, szyszki chmielu i serdecznika z moją krwią zmuszam się do pisania. Szkoda, że nie mam o czym. Bo sobie obiecałam, tak-ja-pierdolę-noworocznie, że nie będę narzekać i nie będę mówić o tym jak bardzo mi się nie chce. W związku z tym nic nie nadaje się do napisania. Dziękuję za uwagę.


P.S. O przepraszam wyglądam ostatnio zajebiście, całkowicie odwrotnie proporcjonalnie do tego jakie mam nastawienie i całkowicie wprostproporcjonalnie do pustki, znudzenia i zniechęcenia jakie mnie wypełniają. Dobrze, że chociaż tyle.