wtorek, 27 lipca 2010

"jadą. gnoje"

...
a więc ostatecznie się poddałam. I nawet dramatu nie ma. Tylko czasem kiedy niechcący spojrzę, albo niechcący pomyślę, robi mi się gorzej.
Dzisiaj mi się trochę bardziej niechcący patrzy i myśli. Ale przynajmniej pozbywam się powoli klapek z oczu. W każdym razie staram się. Tylko bardzo mi przykro, że nie jestem w stanie na tyle zainteresować się kimkolwiek, żeby wyobrazić sobie, że jestem w jakimś 'związku'. Dobrze, że takie rzeczy mi szybko przechodzą.

Wcale nie to chciałam napisać. Chciałam napisać o jedynym mężczyźnie, który byłby może w stanie coś konstruktywnego ze mną zrobić w tej chwili, ale jakoś, kurwa, nie wyszło mi to pisanie.

spierdalajcie gnoje.

niedziela, 25 lipca 2010

My Companjera!

Łódź Kaliska
doskonałe towarzystwo
małe piwo z dużym sokiem
mała kreska w małym kiblu
Gogol Bordello
najlepsze miejsca przy barze
sponiewierani alkoholem ludzie
miliard papierosów
herbata
4 rano jako dobra pora by zasnąć zanim się wytrzeźwieje

naprawdę nie wiem na chuj mi to, ale było bosko i chcę więcej!

niedziela, 18 lipca 2010

"Spanie mózgu"

Jarocin '10. Po piętnastu latach oczekiwania w końcu się doczekałam i trochę inaczej sobie wyobrażałam. Pewnie tak jak sobie wyobrażałam, było te piętnaście lat temu. Dzisiejsza młodzież jest jakaś taka ospała i ociężała... umysłowo też. I jeszcze szara i nijaka. Nie wiem... może z racji takiej, a nie innej pracy i spędzania dużej ilości czasu na serwisach typu bm.net spodziewałam się dziewięciu tysięcy freaków, a tymczasem porządne irokezy można było policzyć na palcach :/ "Szara masa".

Całe szczęście, że było Lao Che i że Ska-P dali czadu. Naprawdę dali czadu! :) Całe nieszczęście, że Dezertera nie było mi dane posłuchać nawet do połowy, ale teraz sobie trochę odbijam. Było cudownie stanąć wśród tych ludzi i poczuć zapach rozgrzanych ciał i powietrza i ziemi i kurzu. K., dziękuję, że zechciałeś mi potowarzyszyć w tej wyprawie, było mi tego trzeba :)

Męża niestety nie znalazłam :D Biorąc pod uwagę, że jak szacowano będzie około 9000 ludzi, trzeba liczyć, że 4500 to mężczyźni, odliczyć młodzież do 20 roku życia... zostaje naprawdę całkiem pokaźna grupa. Może paru by się nadało, z tego jeden zaliczył zgon już po Hey chyba i z żadnym jakoś nie chciało mi się gadać. Reszta była za gruba, za stara, za młoda, miała krzywy nos, krzywe nogi, pryszcze lub po prostu nie miała nic co byłoby interesujące... Dobra wydziwiam :) Tak naprawdę chodzi o to, że wszystko co teraz bym mogła zrobić z jakimkolwiek mężczyzną byłoby 'zamiast'. Po co więc? "Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu Twojej świadomości. Bezpowrotnie. Chciałabym przez judasze oczu twoich łagodnych spojrzeć. Kto tam? Kto jest w środku?"

sobota, 10 lipca 2010

prostownica

marudzę na Salvadora Dali, a w gruncie rzeczy jestem niewiele lepsza...

odkryłam ostatnio prostownicę do włosów. Od paru dni każdego dnia rano stoję z nią przed lustrem i żałuję, że nie mogę tak cały dzień stać. Od paru tygodni próbuję popsuć moje wtykane do uszu słuchawki. Wkurwiają mnie, a nie kupię nowych dopóki te działają, o ile działaniem można nazwać ciągłe wypadanie z uszu. Po roku spania z poduszką w łóżku stwierdziłam, że zdecydowanie lepiej śpi mi się z poduszką na podłodze i tamże ją kładę przed snem.


dwa dni temu posklejałam w głowie wszystkie informacje, które napływały do mnie przez ostatnie miesiące i oczom moim ukazał się przerażający obrazek. Paraliżująco przerażający. Przerażająco paraliżujący. Czuję się tak potwornie bezradna, że chyba ostatecznie się poddam :(

czwartek, 8 lipca 2010

We're coming rougher every time...

od blisko trzech lat nie płakałam. Nie licząc utraty Pieska. I chyba już nie będę. Nie potrafię. I chyba tak jest dobrze. Po śmierci najbliższego stworzenia już nic innego nie wydaje się godne łez.
Caravan is leaving i chyba nawet nie jest mi szczególnie smutno, chociaż przeczuwam, że wizja blado-niebiesko-zielonych oczu jeszcze w chuj długo będzie mnie prześladować.

niedziela, 4 lipca 2010

a Purple Little Little Lady would be perfect...





all your sanity and wits, they will all vanish, I promise, it's just a matter of time :>

wszystkie zdjęcia zrobiła Narzeczona. A potem jeszcze mnie spiła (no dobra, sama się akurat spiłam) i gadała po rosyjsku.
спасибо :D
Dziękuję :) :*

sobota, 3 lipca 2010

"Jestem kopnięta i chcę czegoś, czego poza mną nikt nie chce."
chyba. chyba chcę. chyba nikt. chyba nie chce.
ale w przeciwieństwie do Helen nie zamierzam sobie z tego powodu rozrywać odbytu :)


oraz
brakuje mi seksu
chwilami
zaczyna to być dotkliwe